HIKO postanowienia i czelendże
- Authorhiko
- Date 5 Grudzień 2019
- CategoryArchitektura
„Człowiek myśli Pan Bóg kryśli” złota sentencja mojego żywota. Tak… Nie jestem w stanie obliczyć postanowień adwentowych, wielkopostnych, noworocznych i tych zwyczajnych codziennych, których nie zrealizowałam. Prawdę mówiąc chyba żadnego nie udało mi się uciągnąć do końca nawet jak nazwę je czelendżem. Było ich tak wiele, z których większości nie pamiętam, bo w sumie nic z nich sobie nie robię. Ale nie, że ze mnie ignorant, że mam słabą „silna wolę”, że nie jestem waleczna i wytrwała! Uwielbiam postanowienia, a jeszcze bardziej uwielbiam jak wychodzi z nich zupełnie coś innego niż miało wyjść.
Za trzy miesiące w marcu 2020r. minie 3 lata jak postanowiłam, że zacznę biegać w celu pozbycia się nadmiaru ciała, które zaczęło mi przeszkadzać. Biegania do tej pory nie znosiłam, ale możliwość uprawiania sportu o 5.00 rano kiedy jeszcze dzieci śpią było dostatecznie przekonywujące. Ciężko było wdrożyć zamiar w czyn, ponieważ należę do ludzi, którzy tylko książki czytają w samotności. Jednakże co roku od losu dostaję na urodziny prezent. Tym razem było nim przypadkowe spotkanie ze znajomą. Następnego dnia o 5.20 stałyśmy w dresie na boisku w Chudowie i próbowałyśmy przebiec jedno okrążenie. Wspólne wstawanie skoro świt i bieganie trwało 4 miesiące. Najpierw jedno okrążenie boiska i 20 minut marszu… aż do 7km biegu na przemian z marszem. W lipcu ubyło mi 7cm obwodu w pasie i zabrakło Magdy, która przerwę wakacyjną od biegania ciągnie do dziś… Bieganie z drugą osobą było czymś wyjątkowym… niekończące się rozmowy w chwilach biegowej udręki sprawiały, że nie czułam bólu mięśni, uspokajałam oddech oraz tętno i przygotowywałam mimochodem organizm do większego wysiłku. Bieganie po 4 miesiącach stało się celem samym w sobie. Zrzucanie kilogramów miłym skutkiem ubocznym. Kiedy Magdy zabrakło nie było mi łatwo samej. Zmuszałam się do wyjścia. Do towarzystwa brałam spotify z ulubioną muzyką. Biegałam z przyzwyczajenia, utrzymując wybieganie na dystansie 7km z prędkością 6m30s.
Przyszedł grudzień 2018r…. wigilia z sąsiadami i postanowienia noworoczne. Pamiętam jak dziś moje absurdalne postanowienie, że na kolejne święta wysprzątam totalnie zagracone pomieszczenie, które z założenia 7 lat temu miało być łazienką i w końcu nim zostanie. I co??? I nic!!! Graty dalej są tam gdzie były w jeszcze większym stężeniu zgodnie z zasadą „garus kajś musi być”. Zamiast łazienki w 2019r. roku znów los sprezentował mi na urodziny inną Magdę, z którą już tydzień po spotkaniu przełamałam barierę 20km, a do tej pory przebiegłyśmy 3 oficjalne półmaratony. Także zamiast sprzątać dodatkowe m2 biegam po okolicy i przełamuję własne ograniczenia, które siedzą w mojej głowie. A z biegania dla schudnięcia rozwinęło się nowe hobby.
Bo grunt to mieć cel, pomysł i zacząć je realizować, a życie przynosi wtedy nam nowe pomysły i rozwiązania, otwiera nowe drogi.
HIKO to takie drugie moje życie. Co chwila z Pawłem określamy jakieś nowe cele pracowni, dyskutujemy co zmienić, co ulepszyć, jak klienta oczarować, co projektować. Zaczynaliśmy od domów jednorodzinnych i to był nasz cel 12 lat temu. Projektowaliśmy je z pasją wybiegając poza granice ogólnie przyjętej estetyki i „swojskiej tradycji” propagując w okolicy minimalizm. Mam wrażenie, że 10 lat temu wyprzedziliśmy myśl nie będąc tego świadomym. W kolejnych latach z polecenia naszych klientów pojawiły się nowe perspektywy. Zaczęliśmy projektować budynki biurowe, medyczne, hale produkcyjne i magazynowe, przebudowy szpitali. Odnaleźliśmy się w tym doskonale mając plan nie wracać do projektowania domów. ALE poprzednie projekty, kiedy zostały zrealizowane zaczęły przyciągać nowych klientów, z nowymi wymaganiami, na cudownych działkach, planujących zaprojektować swoje miejsce na ziemi. Nie mogliśmy odpuścić okazji przelania na papier nowych dojrzalszych o 10lat przemyśleń. Nasze domy nabierają charakteru i koloru. Są cieplejsze i doroślejsze. Wpisane w krajobraz i życie naszych klientów.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Czas postanowień i czelendży. Czas ich zwolenników i przeciwników. Ja uważam, że fajnie jest mieć postanowienie, a jeszcze fajniej jest jak w między czasie wejdzie Ci ktoś w plan i odmieni go, przyniesie nową możliwość, przez co zupełnie coś innego zostanie osiągnięte. Coś o czym nawet nam się nie śniło.
P.S. Niby od 1 grudnia do 24 nie jem słodyczy. Aż strach się bać co się stanie jak zacznę znów
Marta Hirsz – Architekt Krajobrazu
Latest comments
Q 5 lat ago
Pamiętam moje postanowienie o budowie domu… hahaha… mieszkamy w innym, brzydkim, ale jesteśmy happy – o ironia dzięki Magdzie Wasz projekt jednak w końcu zostanie również przelany z papieru w beton… postanowienie na 2020 (czyt. start )